wtorek, 24 marca 2020

Absurt Everestu - absurd złej książki

Wydawało mi się, że słaba książka o górach to oksymoron. Naprawdę dużo ich czytałam i wszystkie z zapartym tchem... do wczoraj. Długo się zbierałam do tej pozycji i długo ją męczyłam. Tak męczyłam, bo to była katorga, a zdobywanie Everestu przy tym, to wjazd wyciągiem na Szrenicę.
Teoretycznie powinnam być zachwycona książką Denisa Urubko Absurd Everestu, bo autor jest wyznawcą czystego himalaizmu - zdobywanie gór bez tlenu, bez podgrzewaczy najlepiej w stylu alpejskim (bez zakładania obozów pośrednich, tylko od razu do góry) czyli wartości z poprzedniej opisywanej książki są mu bliskie.
Może na mój odbiór książki ma wpływ osobista ocena Denisa jako himalaisty, wiem że to brzydko. Trzeba tutaj nieco wprowadzić osoby niezorientowane w świat himalaizmu. Urubko to światowej sławy himalaista. Pochodzi z Kazachstanu. Ma obywatelstwo polskie i co zabawne, zaraz po jego uzyskaniu zaczął kwestionować pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczniki przez Polaków. Jest on wyznawcą zimy klimatycznej, która wg niego trawa w Himalajach i Karakorum od grudnia do końca lutego. A nasi rodacy, którym udało się zdobyć ich aż 10 (z 14), czasem wchodzili na szczyt w marcu. Jeszcze jeden szczyt nie został zdobyty zimą K2, na który od wielu lat, ostrzą zęby raków wielu najwybitniejszych himalaistów m.in. Simon Moro, Bielecki, i właśnie Urubko. Dwa lata temu wyruszyła polska wyprawa by przepięczętować się potęgę Lodowych Wojowników (taki przydomek otrzymali polscy wspinacze z lat 80.tych). W skład wszedł między innymi właśnie Denis Urubko. Niestety w jego ocenie wycieczka nieco mu się przedłużała i zgodnie z jego wartościami, zdobycie K2 mogło jednak odbyć już w marcu, czyli to nie będzie zimowe wejście. Dlatego uznał, że samotna wycieczka będzie idealnym pomysłem. Któż czasem nie lubi samotnych wędrówek na łonie natury. Tylko problem był taki, że byli na ponad 6000 m.n.p, a przed nim było jeszcze ponad 2,5 km w pionie. Do tego klimat się trochę różni od tego co jest np. w Tatrach. No mimo wielkiego doświadczenia górskiego, to nie mogło się nie udać. Krzysztof Wielicki, który był wtedy kierownikiem zabezpieczył naszego ancymonka i ten wrócił cały do bazy. Ale niesmak pozostał. Niestety wyprawa zakończyła się niepowodzeniem a K2 jest dalej niezdobyte zimą. 
To skoro już nakreśliłam co mam do Urubki to może trochę o książce. Ogólniej jeśli się śledziło doniesienia prasy na temat wspomnianej wyprawy Denis jawił się jako arogancki, zarozumiały gość. Po lekturze utwierdziłam się w tym przekonaniu. Everest był jego pierwszym ośmiotysiącznikiem, więc nie dziwi jego zachwytu. Bardziej raziło, że gdy coś mu nie pasowało np. ktoś głośno się zachowywał, używał argumentu siły. Miało się też wrażenie, że wydaje się, że wszystko mu się należy. Po za tym, jego opowieść jest dość bez polotu. Czytając książki innych himalaistów nawet pakowanie do beczek żywności wydawało ekscytujące. Tutaj miałam nadzieję, na szybki atak szczytowy, byle dobrnąć do końca tej książki. Widocznie nie miał doświadczenia w pisaniu książek i nie wiedział, że nie o wszystkim trzeba pisać. Zwłaszcza o tym, kto z kim spędził noc(na szczęście oszczędził szczegółów).
I spodziewałam się, tytułowego absurdu, myślałam że opisze o tym jak Everest jest dewastowany przez komercyjne wyprawy. A właściwie nie wiem do czego ten tytuł nawiązuje. Ogólnie to jeśli,ktoś spodziewa się zapierającej dech w piersiach opowieści i że czegoś dowie się czegoś o wyprawach to raczej nie tutaj. Książka raczej dla bardzo wytrwałych i chcących mieć bardzo szeroki ogląd na himalaizm, ale bez tej lektury nie będzie on biedniejszy.
Znalezione obrazy dla zapytania: absurd everestu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz